poniedziałek, 22 maja 2017

Jeden

Thea


Obudziłam się, ze strasznym bólem szyi. Odruchowo dotknęłam bolącego miejsca, które wydawało mi się zbyt śliskie i zimne, aby to był pot.

Z szybko bijącym sercem przełknęłam ślinę, obawiając się najgorszego. Spojrzałam na rękę, która była cała czerwona, we krwi.

Dopiero teraz spostrzegłam, gdzie się znajduję. Leżałam cała mokra na trawie, w jakimś parku. Słońce dopiero wzeszło, więc pewnie jeszcze nie ma tu zbyt wielu osób.

Strach sparaliżował moje ciało, nie wiedziałam, co się stało i co w ogóle tutaj robię. Nie pamiętałam niczego, oprócz tego, że wyszłam z domu na spacer, co jak widać nie było zbyt mądrym pomysłem. Powinnam zacząć myśleć, zanim coś zrobię. Każda osoba żyjąca w tych czasach zdawała sobie sprawę z konsekwencji wchodzenia z domu po zmroku.

Od kiedy wieczorne spacery w mieście wampirów są rozsądne? Mogłam zostać w swoim pokoju, oglądając kolejny odcinek mojego ulubionego serialu, narzekając na brak chłopaka z fanfictions oraz opisywać na Twitterze każdą chwilę mojego życia.

Niezdarnie podniosłam się z ziemi. Stanęłam mocniej na nogach, kiedy zakręciło mi się w głowie. Rozejrzałam się dookoła. To był definitywnie jakiś park, dużo drzew, jakieś ozdobne ławeczki, obok nich stoliczki oraz dużo ślicznych kwiatów. Podeszłam do jednej z ławek, po czym na niej usiadłam. Musiałam przemyśleć sobie kilka rzeczy i pomyśleć o tym, jak wytłumaczę się rodzicom.

Nie wiem, ile myślałam, ale całkowicie się wyciszyłam. Dodatkowo się uspokoiłam, wiec strach odleciał gdzieś w niepamięć. Miałam gdzieś, że ugryzł mnie wampir, że nie wróciłam na noc do domu i że pewnie moi rodzice się martwią. Nie obchodziło mnie, że miałam dziś uczyć się prowadzić samochód, chciałam tu zostać do końca życia. Tutaj było tak cicho i spokojnie, zupełne przeciwieństwo mojego domu.

Zaczęłam rozmyślać o potrzebnych, jak i mniej potrzebnych rzeczach. Jednak nie trwało to długo, ponieważ jakieś dziecko zaczęło się drzeć. Pewnie zobaczyła jak wyglądam albo może próbowała udawać kaczkę pływająca w stawie, ale coś się jej nie udało.

Odwróciłam się w stronę źródła dźwięku, chcąc zobaczyć, czy się nie myliłam. Spojrzałam na paroletnią dziewczynkę, która tuliła się do nogi swojej mamy. Ta natomiast mroziła mnie wzrokiem i gdyby to mogłoby zabijać, już dawno byłabym martwa.

Przewróciłam oczami na jej postawę, widzi nieznajomą dziewczynę, cała we krwi, ze śladami kłów na szyi i nie robi nic innego niż mrożenie mnie wzrokiem.

Gdzie chęć pomocy? Tak ciężko jest podejść i się spytać, czy wszystko jest w porządku? Zaśmiałam się, to byłoby idiotyczne. Oczywiście, że nie było w porządku, ale ludzie to kurwy i nie zadadzą tego pytania, nie wykażą nawet chęci pomocy. Jedyne osoby, które będą się o ciebie szczerze troszczyć to twoi rodzice, nie babcia, nie najlepsza przyjaciółka czy brat, tylko rodzice.

Zaczęła boleć mnie głowa, do tego moja szyja bardzo piekła i ten spokój, którego doświadczyłam kilka minut temu, gdzieś się ulotnił. Wróciły obawy o reakcje rodziców, więc postanowiłam już wracać, pewnie się o mnie martwią.

Wstałam z ławki i chwiejnym krokiem kierowałam parkowymi dróżkami, ku mojemu miejscu zamieszkania. Spostrzegłam dziewczynkę, która przed chwilą zakłóciła mój spokój.

Dziecko biegało beztrosko, nie spodziewając się, że byłam tuż za nią. Postanowiłam ją nastraszyć, nie byłam osobą mściwą, jednak, w pewnym sensie, poczułam się urażona wzrokiem jej matki, jak i samego dziecka. Podeszłam do niej ostrożnie, tak by nie spłoszyć ptaków, które zazwyczaj przy uciekaniu wydają głośne odgłosy i leciutko szturchnęłam w ramie dziewczynkę. Dziecko odwróciło się, a ja zrobiłam straszną minę, wystawiłam ręce nad głowę i wydałam coś, co miało przypominać warkot wilka.

-Chcę pić twoją krew- Wyszeptałam, tuż nad jej uchem, na co ona wrzasnęła i uciekła, jak najszybciej potrafiła, w tylko dla niej znanym kierunku.

Z uśmiechem na ustach pomaszerowałam do domu, oczywiście musiałam zwracać na siebie uwagę, w końcu, nie codziennie, widzą dziewczynę całą we krwi.

Przed domem stał radiowóz i dwa samochody, jeden należący do rodziców, a drugi, do mojego brata. Pewnie już dawno zgłosili moje zaginięcie.

Westchnęłam i z szybko bijącym sercem, otworzyłam drzwi. Docierający do mnie zapach, charakterystyczny dla tego domu sprawił, że poczułam się senna.

Powoli przeszłam przez korytarz, prosto do salonu. Było to dość duże pomieszczenie, pomalowane na beżowo, meble w kolorze jasnego brązu poustawiane były wokoło telewizora. Na jednej z kanap siedziała moja mama. Twarz miała całą zapuchniętą od płaczu, a u jej boku stał tata, próbując ją pocieszyć. Na stole leżały jakieś papiery i moje zdjęcia. W pokoju panował taki chaos, że nikt chyba, nie zauważył mojego wejścia.

Odchrząknęłam. Wszyscy spojrzeli na mnie. Na początku, nie mogli się otrząsnąć z szoku. Matka wstała i podbiegła do mnie. Nic nie powiedziała, tylko przytuliła moje ciało, prawie mnie przy tym dusząc.

-Mamo, dusisz mnie. - Wyszeptałam do jej ucha, nie mogłam normalnie tego powiedzieć, za mocno ściskała moje ciało. Kobieta puściła mnie i ze łzami w oczach, spojrzała.

-Gdzie ty byłaś, Thea? Tak się martwiliśmy, ja się martwiłam. - Dopiero teraz spostrzegła, jak wyglądam jednak kiedy zatrzymała wzrok na mojej szyi, pobladła. -Oh, Boże. Skarbie, ugryźli cię.

- Wszystko w porządku. - Skłamałam, nie chciałam jej martwić. - Idę wziąć prysznic.

Jak powiedziałam tak i zrobiłam, następnie poszłam do swojego pokoju i zasnęłam. Znowu śnił mi się jakiś koszmar, kilka razy budziłam się z krzykiem, by znów próbować oddać się w objęcia Morfeusza, jednak kiedy to nie następowało, myślałam.

Najbardziej dręczyły mnie wspomnienia z wczorajszych wydarzeń. Miałam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam o osobie, która mnie ugryzła.

Nadal pamiętam ten błysk pięknych, brązowych oczu i jego ciemne włosy. To nie jest normalne, że myślę w ten sposób o królu wampirów, który na dodatek prawie mnie zabił.

Powinnam być przerażona na samą wzmiankę o nim tak jak większość ludzi żyjących w tym mieście.

Powinnam go nienawidzić za to, co mi zrobił i obawiać się, że zachce zrobić to ponownie.

I obawiałam się, byłam przerażona na samą myśl o nim, ale jednocześnie nie mogłam się powstrzymać przed fantazjami o nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz